„Buk ma miejsce szczególne w tej książce” – spotkanie z Magdaleną Wolińską-Riedi
Magdalena Wolińska-Riedi była w Buku maju. Złożyła wtedy dwie obietnice. Pierwsza – w powstającej właśnie publikacji pojawi się wzmianka na temat Stanisława Reszki. Druga, że odwiedzi nas ponownie. Obu obietnic dotrzymała i w dniu 27 października zawitała do Sali Miejskiej w Buku – dawnej synagogi, aby zaprosić nas na spacer po wiecznym mieście, promując jednocześnie książkę „Mój Rzym”, w której pojawia się bukowski akcent i jak sama przyznaje – „Buk ma miejsce szczególne w tej książce”.
Kiedy poczuła, że Rzym to jest jej miasto? Niedawno, dopiero po wyjściu z Watykanu. W Watykanie zamieszkała 20 lat temu. Już w 2003 r. poznawała wieczne miasto, te wszystkie zabytki, uliczki, zachwycała się nimi. Jednak nie było to jej – wtedy była przynależność do Watykanu. Jak wspomina w Watykanie wszystko było pełne obostrzeń. W Rzymie jest poczucie pewnej wolności, nie musi się martwić, że się spóźni i brama będzie zamknięta.
Pierwszą wizytę w Rzymie pamięta doskonale. Była wtedy w trzeciej klasie szkoły średniej. Chodziła do warszawskiego liceum w Warszawie, gdzie klasa przedmaturalna zawsze jechała do wiecznego miasta. Pamięta moment kiedy stanęła na rzymskiej ziemi, plac św. Piotra, bazylikę. Wtedy poczuła pierwszy zachwyt i to, że Rzym jest męcząco-zatłoczony, kiedy to czekali 3 godziny w kolejce do muzeum.
Pomyślała, że chciałaby pokazać alternatywne miejsca, niszowe, konkurencyjne do wydeptanych szlaków. Znane miejsca stały się tłem dla tych, które pokazuje w swojej książce. To nie jest przewodnik. To jest bardzo osobisty spacer, na który zabiera czytelnika.
Zapytana o to czy życie w wiecznym mieście, tak pięknym mieście, sprawia, że przestała zwracać uwagę na to co jest dookoła, odpowiedziała: „Bardzo świadomie spaceruję po Rzymie. Nigdy nie zatraciłam świadomości odbierania tego miejsca. Jest to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Życie przy tym, ta codzienność, grozi tym, że stanie się to zwykłe, codzienne, nie doceniane. Spacerując ciągle odkrywam coś nowego. Chyba nie zdarzyło się, żebym w to samo miejsce poszła dwa razy tą samą drogą. Z permanentnym zachwytem chłonę to miasto. Doceniam to co mam”.
Książka „Mój Rzym” przesączona jest historiami zwykłych ludzi. Ludzie tam mieszkający cieszą się każdym dniem. Do dzisiaj żyją rody, które budowały te miejsca przed setkami lat. Ci prości rzemieślnicy kochają to co robią. 80-letni piekarz Angelo codziennie wstaje i kontroluje proces wypieku. Robi to, bo to kocha. Niestety krótko po wydaniu książki zamknął działalność. Po tym jak otworzył się w pobliżu McDonald’s nie wytrzymał konkurencji. W ostatnich latach z ponad 4000 pracowni zostało niewiele ponad 1000 z nich.
Kiedy najlepiej wybrać się do Rzymu? Koniec października to jest dobry czas. Do połowy października jest bardzo tłocznie. Do lutego, marca można cieszyć się spokojem. Podczas pierwszej wizyty na pewno trzeba zobaczyć Rzym klasyczny, czyli najsłynniejsze zabytki. Co jest wbrew temu co pisze w swojej książce. Będąc jednak tam można wziąć książkę w kieszeń i odkryć to co jest kompletnie nieznane, a tętni naszą historią.
Na koniec burmistrz Paweł Adam podziękował Magdalenie Wolińskiej-Riedi za dotrzymanie obu obietnic danych podczas majowej wizyty i zwrócił uwagę na jeszcze jeden istotny element – „W książce są wymienione tylko trzy polskie miasta. Kraków – jako miejsce wydania książki. Poznań – jako Poznań pod Bukiem. I Buk”.
Po spotkaniu licznie zebrana publiczność miała okazję zdobyć autograf z dedykacją oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Chętnych nie brakowało!