Towarzyszmy, nie krytykujmy – dzieci w cyberprzestrzeni
Towarzyszmy, nie krytykujmy
Po długiej przerwie, w ramach gminnego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, otwarty został gabinet psychologiczny, który ma swoją siedzibę w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury. Z Mariką Nowicką, psychologiem, psychoterapeutą oraz specjalistą psychoterapii dzieci i młodzieży o tym, jak towarzyszyć dzieciom i młodzieży we wszechobecnym wirtualnym świecie rozmawia Izabela Dachtera-Walędziak.
Sporo mówi się o agresywnych zachowaniach wśród młodzieży, do których dochodzi w cyberprzestrzeni. Młodzież sięga po język nienawiści, dopuszcza się nawzajem hejtu, korzystając z przeróżnych możliwości, które daje im internet. Czy wirtualna przemoc zostawia takie same ślady jak rzeczywista?
– Mnóstwo dzieci i młodzieży doświadcza agresji w świecie rzeczywistym i wirtualnym. Tymczasem o ile przemoc rzeczywista bywa łatwiej namierzalna, o tyle o wirtualnej rodzice często nie mają pojęcia, a jedna i druga zostawia takie same ślady. Niewiedza dorosłych wynika choćby z tego, że to nie ich doświadczenie. Gdy byliśmy w wieku naszych dzieci, nie było wirtualnego świata. Dlatego tak trudno nam sobie wyobrazić, czego może doświadczać dziecko zostawione same sobie w sieci. Kiedy młody człowiek doświadcza w nim przemocy, czy to ze strony rówieśników, czy przemocy seksualnej, nie informuje o tym, bo nie do końca jest świadomy, że to coś złego, co w konsekwencji zatruwa i niszczy w realnym życiu. Rodzic mnie o nic nie pytał, nie kontrolował, nie ostrzegał, więc nie ma o czym mówić.
Wirtualny świat – już samo to określenie sugeruje nam, że mamy do czynienia z czymś ogromnym… Jakbyśmy mówili o kosmosie.
– Bo to jest inny świat. Kiedy dziecko idzie do przedszkola, szkoły, przygotowujemy je do tego, dużo rozmawiamy, martwimy się o nie, czy miło i bezpiecznie spędza czas w gronie rówieśników, tymczasem w świecie wirtualnym często zostawiamy dziecko same sobie. Młody człowiek dostaje komputer lub telefon, niczym klucz do tajemniczego ogrodu, a w nim – podobnie jak w świecie rzeczywistym – czeka na nie dobro i zło. Naszą rolą jako rodzica jest więc wprowadzenie dziecka w cyberświat, którym z różnych powodów nie zawsze się interesujemy. Jak wynika z raportu „Nastolatki 3.0” przygotowanego przez Państwowy Instytut Badawczy NASK, aż 96 procent nastolatków korzysta codziennie z internetu, spędzając w sieci od 6 do 12 godzin. Idąc dalej, statystyki pokazują, że w tej samej sieci aż 14 procent dzieci czuje się zastraszonych i ta grupa prawdopodobnie nie poskarży się dorosłym. 47 procent skarży się na nietolerancję, tyle samo na mowę nienawiści, 20 procent czuje się dyskryminowanych ze względu na pochodzenie i wygląd.
Od czego zaczynamy?
– Ważne, aby nauczyć się – i to zadanie zarówno dla dzieci, jak i rodziców – przestrzegać higieny psychicznej. Młodzież ciągle chce być online, albo inaczej – boi się nie być w sieci. Są zatem przebodźcowani różnymi komunikatami, boją się, że coś ich ominie, jeśli na chwilę się odłączą. Powstał nawet taki termin, którym jako psycholodzy się posługujemy: FOMO (z ang. Fear of Missing Out), dosłownie – strach przed odłączeniem. Ważne, aby rozmawiać o tym, jak technologie zmieniają nasze życie, co się traci, co nam ucieka. Na przykład można spróbować ustalić godziny, w których nie sięgamy po telefony, nie siadamy do komputera, ale te zasady dotyczyć powinny wszystkich domowników, nie tylko dzieci. Ważne też, aby podczas takich prób zastanowić się, jak czujemy się będąc offline, czy cierpimy, czy jest nam źle, jak się do siebie odnosimy, czy umiemy ze sobą rozmawiać, czy wręcz przeciwnie. Jako rodzice zwróćmy uwagę, jak sami funkcjonujemy w mediach społecznościowych. Jeżeli oczekujemy od dzieci właściwych zachowań, sami je stosujmy, nie pokazujmy całego naszego życia na Facebooku czy Instagramie, nie żyjmy tam, myślmy o tym, jakie treści zostawiamy, np. jeśli wstawiamy zdjęcia dzieci, bądźmy świadomi, że mogą one trafić w niepowołane ręce. Chrońmy prywatność. Wyjaśnijmy dzieciom, z kim mogą się komunikować, poustawiajmy profile prywatności, programy rodzicielskie, aby niepowołane treści nie docierały do ich oczu. Raz jeszcze podkreślam: wirtualny świat niesie ze sobą takie same zagrożenia jak w świat realny.
– Często spotyka się Pani z problem cyberprzemocy seksualnej wśród dzieci i nastolatków?
Fundacja Dzieci Niczyje przeprowadziła badania, z których wynika, że 47 procent dzieci w Polsce miało kontakt w sieci z treściami pornograficznymi. Te treści nigdy do dzieci nie powinny trafić, bo nie są na nie gotowe emocjonalnie ani poznawczo. Przy czym 43 procent deklaruje, że życia seksualnego uczy się właśnie tam. Uświadamiajmy więc dziecko, jak my tego nie zrobimy, zrobi to za nas internet. Rozmawiajmy o zagrożeniach, nawiązywaniu znajomości, naszych prawach. Ważne, aby dziecko miało świadomość, kiedy dochodzi do przekroczenia granic, także w kontekście zachowań seksualnych. Tutaj również konsekwencje przemocy seksualnej doświadczanej w cyberprzestrzeni mają podobną charakterystykę jak w realnym świecie.
Podsumowując, czy możemy doradzić rodzicom: bądźcie towarzyszami a nie krytykami?
– Za naszych czasów nie było wirtualnego świata. Dziś od niego nie ma odwrotu. Spróbujmy go poznać, właśnie dla dobra dziecka, towarzyszmy mu w nim. Ważne, aby rozmawiać z dzieckiem jego językiem, poznać terminy, które funkcjonują na przykład wśród graczy, zagrać w jego ulubioną grę, nie wyłączać mu komputera akurat, kiedy zbliża się do końca jakiegoś poziomu, ale poprosić, aby zrobił przerwę jak przejdzie do kolejnego etapu. Polecam też pacjentom i ich rodzicom, aby umówili się z dzieckiem na któryś dzień, na przykład sobotę lub niedzielę, bo wtedy najczęściej wszyscy jesteśmy w domu, że ten dzień spędzamy tak jak dziecko ma ochotę. Jeśli zaproponuje, abyśmy spędzili go na kanapie w piżamach, oglądając seriale, zróbmy to, dajmy się dziecku poprowadzić, dzięki temu poznamy je lepiej, zobaczmy, czego mu brakuje, może właśnie tego pobycia razem.