Przemówienie Burmistrza Miasta i Gminy Buk z okazji Narodowego Święta Niepodległości
Szanowni Państwo, Drodzy Mieszkańcy!
W czasach antycznych, rzymski mówca Cyceron wypowiedział słynną sentencję: „Historia nauczycielką życia”. Autor zawarł w niej ciągle aktualne przesłanie mówiące o tym, że ten kto nie zna historii, będzie popełniał błędy przodków… Równie dobrze jednak, ten kto historię zna, może wzorować się na ich osiągnięciach i zwycięstwach.
W aktualnej sytuacji międzynarodowej, na którą składają się: wojna w Ukrainie, zmiana władzy w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej i wewnętrzne słabości Unii Europejskiej, powinniśmy wrócić do lekcji z 1918 roku. Wówczas to polskie elity polityczne, na co dzień przecież bardzo skłócone, potrafiły dostrzec i uszanować rację stanu, którą stało się ukształtowanie granic odradzającej się Ojczyzny. W dużym skrócie można powiedzieć, że podczas konferencji pokojowej w Wersalu ustalono przebieg granicy zachodniej Rzeczpospolitej. Kwestia tak istotnej wówczas dla Warszawy granicy na wschodzie, pozostawała ciągle otwarta. Ukształtowały ją dopiero walki z Ukraińcami w Galicji i wojna polsko-bolszewicka. Dopiero pokój ryski z 1921 roku, określił ostatecznie terytorium odrodzonej Polski.
W tym wielkim dziele, walki zbrojnej o powrót Polski na mapy Europy, wzięli też udział mieszkańcy naszej gminy. Pamiątką po tamtych wydarzeniach, miał się stać pomnik zadedykowany „Cieniom Poległych 1919-1920”, stojący tuż nieopodal dzisiejszego monumentu. Co prawda, wieńczyła go statua Powstańca Wielkopolskiego, jednak inskrypcja wyryta w cokole jednoznacznie objaśniała, że miał on upamiętniać bukowian poległych w walce o wszystkie polskie granice. Pomnik ten nie przetrwał próby czasu. Zniszczony podczas okupacji niemieckiej w 1939 roku, pozostał w pamięci mieszkańców naszej gminy, stając się zaczynem do budowy stojącego dziś przed nami Pomnika Bohaterów Ziemi Bukowskiej. Tak jak przed II wojną światową, tak i dziś, miejsce to jest naszym Ołtarzem Ojczyzny. To tutaj czcimy pamięć o tych, którzy oddali swoje życie dla polskiej sprawy. Za każdym razem stajemy w tym miejscu w zadumie, ale i z nieskrywaną radością, jaką niesie poczucie wolności, wywalczone przez naszych przodków.
Nasi sąsiedzi Ukraińcy, po zakończeniu pierwszej wojny światowej, nie mieli tyle szczęścia co Polacy. Nie udało im się wówczas stworzyć niepodległego państwa, a nam Polakom zrealizować wielkiej jagiellońskiej wizji konfederacji, będącej gwarancją pokoju na wschodzie. Terytoria zamieszkane przez Ukraińców zostały podzielone pomiędzy odrodzoną Polskę i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Stało się to przyczyną dramatycznych wydarzeń w przyszłości i zaczynem wzajemnej nieufności, a nawet wrogości. Było to wykorzystywane przez naszych wrogów, którzy z tej nienawiści utworzyli własny oręż, starając się zerwać próby porozumienia pomiędzy naszymi narodami. Dopiero po rozpadzie Związku Radzieckiego powstała niepodległa Ukraina, jaką dziś znamy. Pozostała jednak w szarej strefie geopolitycznej. Każdego dnia w przekazach medialnych oraz z relacji przebywających w Polsce Ukraińców, dowiadujemy się jakie są konsekwencje takiego stanu rzeczy. W tych chwilach doceniamy własne szczęście i dorobek polskich przemian po 1989 roku, które zaowocowały akcesją do struktur europejskich i paktu północno-atlantyckiego. Jednocześnie, ogarnia nas także momentami trwoga, związana ze zmianą sytuacji międzynarodowej. Dziś oczy wszystkich skierowane są na Waszyngton. To tam najprawdopodobniej zdecyduje się przyszłość Ukrainy i bezpieczeństwa w Europie.
Bez względu na zapatrywania nowej administracji amerykańskiej na sprawy Ukrainy, polski interes narodowy pozostaje niezmienny. Jest nim niepodległa Ukraina, będąca partnerem i buforem niezbędnym do zachowania pokoju w Europie. Jej wspieranie jest największym wyzwaniem dla polskich elit politycznych. Podołanie mu będzie możliwe tylko w warunkach porozumienia i współpracy. W tym względzie rację ma szef polskiego rządu Donald Tusk, mówiąc że „decyzje dotyczące wojny na Ukrainie nie mogą być podejmowane ponad głowami nie tylko Ukraińców, ale i naszymi”. Patrząc jednak na wewnętrzne spory, zwłaszcza w przededniu wyborów prezydenckich, nasuwa się pytanie: Czy politycy staną na wysokości tego zadania? Mają oni już dobry wzór do naśladowania, w postaci porozumienia Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego, którzy podczas konferencji pokojowej w Wersalu potrafili zawalczyć o polską rację stanu. Cześć ich pamięci!